BLOG

Konwenty tatuażu

tattoo

Konwenty tatuażu

Na fali ogromnej popularności tatuażu, każdego roku na całym świecie organizowane są setki konwencji tatuażu. 
Wielkie imprezy gromadzące wielu tatuatorów pod dachami hal wystawowych przeplatają się z mniejszymi wydarzeniami,
które odbywają się w kameralnej, niemalże rodzinnej atmosferze. Zanim jednak konwencje przyjęły formę znaną dzisiaj, w kulturze tatuażu zachodniego nastąpiło wiele zmian istotnych dla całej branży.

Wszystko zaczęło się od objazdowych cyrków i pokazów osobliwości, które zyskały rozgłos w XIX wieku. Wytatuowani od stóp do głów mężczyźni oraz kobiety występowali na scenie, stanowiąc niecodzienny widok i atrakcję dla publiczności. Wydarzenia tego typu były dalekie od standardowych konwencji, gdyż podczas pokazów występujących traktowano niczym żywe eksponaty. Jednak zdarzały się sytuacje, kiedy na jednym z przedstawień prezentowało się jednocześnie kilka osób.
W ten sposób mimowolnie tworzyły się pierwsze zgromadzenia wytatuowanych ludzi, którzy za kulisami prawdopodobnie nawiązywali znajomości, wzajemnie oglądali i oceniali swoje tatuaże. Te przypadkowe spotkania stanowiły podwaliny do prawdziwego przełomu, który nastąpił w latach 50. XX wieku.
Po II wojnie światowej tatuaż kojarzył się głównie ze światem przestępczym oraz z niesławnymi obozami koncentracyjnymi, gdzie więźniom przymusowo tatuowano znaki na skórze – przeważnie numery. Brytyjski tatuator Les Skuse, chcąc odmienić negatywny sposób myślenia społeczeństwa założył w 1951 roku (oficjalnie w 1953) Bristol Tattoo Club.
Za główne cele klubu stawiano przede wszystkim podniesienie znaczenia tatuażu do rangi sztuki, ułatwienie w nawiązywaniu kontaktów pomiędzy tatuatorami europejskimi, japońskimi oraz amerykańskimi, a także przyciągnięcie fanów tatuażu. Warunkiem przyłączenia się do klubu było posiadanie tatuaży o wartości co najmniej 5 funtów – jak na tamte czasy była to całkiem pokaźna suma, pozwalająca na ozdobienie np. obu ramion. Ponadto, każdy członek BTC musiał wytatuować sobie ich oficjalne logo, czyli czarnego nietoperza. Aby zjednoczyć ze sobą środowisko tatuatorów i osoby posiadające tatuaże, od 1953 roku zaczęto organizować coroczne spotkania Bristol Tattoo Club. Nietypowe ówcześnie atrakcje, takie jak eksponowanie ozdobionych ciał, body painting, wybór najlepszych tatuaży oraz wytatuowanej miss były ważnymi punktami zlotów, o których chętnie rozpisywała się angielska i zagraniczna prasa. Konwencje organizowane w Bristolu stanowiły istotny krok naprzód w temacie popularyzacji tatuażu, chociaż ich uczestnikami byli przeważnie klubowicze. Dzięki kontaktom Lesa Skuse’a, w spotkaniach często uczestniczyli tatuatorzy ze Stanów Zjednoczonych, zapraszani jako goście honorowi. Amerykańscy artyści, będąc pod wrażeniem osiągnięć BTC, zaczęli organizować własne kluby. International Tattoo Club powstał z inicjatywy znanego tatuatora i producenta sprzętu Miltona Zeisa. Innym popularnym stowarzyszeniem było Sandusky Tattoo Club, stworzone przez Ala Schiefley’a. 
Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku kluby przyczyniły się do intensywnej korespondencji pomiędzy tatuatorami. Wymiana doświadczeń, nowinek technicznych, wzajemne wysyłanie projektów lub zdjęć gotowych prac umocniło scenę tatuażu, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. To z kolei doprowadziło do wypracowania wzoru konwencji przeznaczonej dla wszystkich wytatuowanych osób i tworzonej z pragnienia dzielenia się wspólną pasją. Dodatkowo przeprowadzanie konkursów na najlepszą pracę nakręcało chęć rywalizacji i doskonalenia swoich umiejętności. Pierwsza tego typu konwencja miała miejsce w 1976 roku w Houston, w stanie Texas. Organizacją zajął się późniejszy szef North American Tattoo Club – Dave Yurkew i legendarny tatuator Lyle Tuttle. Dwudniowe spotkanie w Houston związane było głównie ze środowiskiem motocyklistów i zgromadziło ponad stu artystów. Niesamowita ilość gości zaproszonych przez Tuttle’a i Yurkewa spowodowała kolejne zmiany w świecie tatuażu. Wiele osób zauważyło potencjał w organizacji konwencji nie tylko ze względów ideowych, ale także biznesowo-finansowych. Z tego prozaicznego powodu następne imprezy pojawiały się po sobie w ekspresowym tempie, a każda kolejna tworzona była z większym rozmachem. Konwencje w Reno w Nevadzie z 1977 roku i w St. Paul w Minnesocie z 1978 roku dały okazję nieznanym tatuatorom do wypromowania swojego nazwiska. Wśród takich właśnie osób znalazł się m. in. Jack Rudy – „ojciec” tatuażu realistycznego oraz Don Ed Hardy – ikona sceny, dzisiaj niestety kojarzony głównie z marką odzieżową.

Obecnie nie ma już potrzeby, aby walczyć o traktowanie tatuażu jako dziedziny sztuki, także przeciwników tego zjawiska pojawia się o wiele mniej, a kontakt z innymi znacząco ułatwia internet. Więc jaki jest współcześnie cel powstawania nowych konwencji? Względy finansowe to jedno, ale w dzisiejszych czasach udział w takich imprezach to po prostu możliwość zdobycia tatuażu u artysty z drugiego końca świata, sposobność podglądania legend przy pracy lub najzwyczajniej w świecie okazja do spotkania ze znajomymi (lub nieznajomymi) przy piwie i pobujania się na koncertach i wszelakich występach. Konwenty niewątpliwie stały się modne, co z jednej strony jest pozytywne dla sceny tatuażu. Jednak niepokojący jest fakt stopniowego przekształcania się konwencji w „targowiska próżności”. Wiele osób zjawia się na imprezie tylko dla lansu i chęci pokazania się, co w pewnym stopniu kłóci się z początkową ideą tworzenia takich wydarzeń.

Tekst Łukasz Jacoszek
Zdjęcie BTC: Bristol Tattoo Club